Sierpienica, atrakcyjna nieatrakcyjność.

Każda woda ma swój urok. Większy, mniejszy, bardziej lub mniej oczywisty. Czasem jest dość specyficzny i odbiega od kanonu, który z miejsca budzi zachwyty w najbardziej nieczułych sercach. W jednym przypadku są to wspaniałe łowiska ryb, w innym szlaki kajakowe czy wietrzne przestrzenie dla żeglarzy, a w jeszcze innym plaże i kąpieliska. Na co dzień pełnią jakąś rolę w lokalnym środowisku czy społeczności choćby poprzez wykorzystywanie ich np. do generowania energii, nawadniania pól i łąk, lub po prostu w działalności turystycznej.  Są jednak także takie, które w pierwszym odruchu zniechęcają. Nie znajdują uznania ani wśród okolicznych mieszkańców, ani turystów ani tym bardziej wszelkich inwestorów czy samorządowców. Wtedy taka woda skazana jest na zapomnienie lub przynajmniej niezauważalność. Za przykład takiej wody mogłaby służyć nieduża rzeczka Sierpienica, przepływająca przez północne tereny Mazowsza w okolicach Sierpca. Mogłaby, jednak gdy dokładniej się przyjrzeć można dostrzec coś więcej w tej pozornie nieatrakcyjnej wodzie. Sierpienica jest przykładem na swój sposób subtelnym. Ale to tym bardziej ukazuje skalę możliwości tego typu miejsc tam gdzie atrakcyjność wody jest zdecydowanie bardziej oczywista.

Pierwsze wrażenie nie jest najmocniejszą stroną tej rzeczki. Brunatna torfowa woda, gęsta roślinność wodna, słaby uciąg i roje komarów. Bagniste, zarośnięte brzegi. W pochmurne dni sceneria niczym z taniego horroru. Ale mimo to, ten kawałek wody potrafi dać coś z siebie tym, którzy nie boją się poszukiwać i korzystać. Ta niepozorna rzeczka wypełnia pewną rolę w okolicznym krajobrazie. Przez wiele lat nawadniała i użyźniała pobliskie pola i łąki. Zasilała nawet młyny. Jest matecznikiem i ostoją wielu gatunków zwierząt oraz roślin. Ale oprócz tego, w odpowiedni sposób wyeksponowana i z przypisanym przez człowieka zadaniem stała się jednym z wyróżników danego miejsca. Swoistą kropką nad „i”, bonusem dla miejsca z którym jest związana. W tym konkretnym przypadku chodzi o wykorzystanie jej jako elementu ekspozycji Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu, zajmującego dość duży obszar nad brzegami Sierpienicy, tuż przed jej połączeniem z rzeką Skrwą. Skansen opiera się niejako o brzegi tej rzeczki. W muzeum znajduje się wiele unikalnych obiektów historycznych, umiejscowionych w specjalnie ku temu zaaranżowanej scenografii, która składa się na krajobraz dawnej polskiej wsi. Funkcje muzealne, prezentacyjne, nie są jedynymi wyróżnikami tej placówki kultury. Dzięki funduszom europejskim na terenie kompleksu wybudowano centrum konferencyjne, które docelowo ma uzupełniać ofertę muzeum i dbać (chyba) o jego dofinansowanie. Jest również stajnia w której można wypożyczyć konie, karczma w której można się posilić oraz ścieżka przyrodnicza ukazująca wiele gatunków unikalnych roślin.

Fragmentem szlaku skansenu jest odcinek brzegu rzeki o który niejako opiera się Muzeum Wsi Mazowieckiej. Wykorzystując jej bliskość nadano pewną pierwotność i autentyczność ekspozycji tych wszystkich obiektów i elementów krajobrazu dawnej polskiej wsi. Oczywiście można się przyczepić, że tych rzeczy związanych z rzeką i jej bliskością jest jeszcze nadal zbyt mało, ale na pewno pierwszy krok został zrobiony. Skansen nie odgrodził się od rzeki. Odsłonił ją zwiedzającym i wzbogacił kontekst całej prezentacji. Nie zasłonięto tej wody ścianą roślinności, dzięki czemu nawet w obecności towarzyszących tam natrętnych owadów jest coś autentycznego. To wszystko składa się na pełen obraz dawnych czasów, jakie postanowiono odwzorować i przybliżyć zwiedzającym. Oprócz łanów zbóż, łąk, lasu i zabudowań gospodarczych składających się na tło życia dawnej wsi jest także woda, będąca ważnym składnikiem codziennej egzystencji. Dawała życie uprawom. Dawała energię przy mieleniu zbóż. Nad jej brzegiem prano a w upalne dni szukano ochłody. Bez niej nie byłoby lnianych ubrań. Nie byłoby nawet niektórych obrzędów czy zwyczajów. Woda była elementem tego dawnego życia i twórcy muzeum mając tego świadomość nie ograniczyli się jedynie do tematyki architektury, uboju czy żniw.

Szczególnym przykładem wykorzystania walorów tego kawałka wody jest postawienie tuż nad brzegiem Sierpienicy karczmy. W tym miejscu odwiedzający mogą skosztować różnych tradycyjnych dań a dodatkiem do nich jest naturalny plener, którego ważną częścią jest właśnie ta nieduża rzeczka. Innym pomysłem, było otwarcie krótkiej ścieżki przyrodniczej biegnącej wzdłuż koryta Sierpienicy. Z jednej strony wąwozu mamy ciekawy szlak edukacyjny i przykłady oryginalnych okazów roślin. Z drugiej strony ścieżki możemy obserwować wszystko to co dzieje się w wodzie i nad jej brzegami. Ryby, ptaki, bogata roślinność, to wszystko zostało wyeksponowane dla odwiedzających, stając się jeszcze jednym punktem programu na szlaku zwiedzania Muzeum. Nieatrakcyjny, zarośnięty ciek stał się poniekąd istotnym elementem tej całej układanki, jaką jest skansen. Okazuje się więc, że przy odpowiednim pomyśle i realizacji, praktycznie każda woda może uatrakcyjnić nasz pomysł, przedsięwzięcie. Posiadając dostęp do wody nie trzeba ograniczać się tylko do "kajaków" i "plaży", ale i sięgać po inne pomysły. A więc nie tylko łany zbóż i skoszone na dawną modłę łąki, ale i woda z jej oczywistymi funkcjami. 

Przykład skansenu stoi w opozycji do różnych innych przedsięwzięć, które mając w pobliżu ciekawą wodę nie robią nic, lub niewiele więcej, aby uatrakcyjnić swoją ofertę. Różne są tego powody. Kwestie własności znajdujących się w pobliżu gruntów. Brak pomysłów, pieniędzy lub po prostu przekonania, że dana inicjatywa potrzebuje dodatkowych bodźców. Taka postawa dziwi, biorąc pod uwagę obecny poziom zainteresowania ludzi spędzaniem czasu nad wodą. Widzimy to przecież szczególnie wyraźnie w przypadku obiektów wodnych będących w „zasięgu” dużych aglomeracji miejskich. Na przykład niedużych rzek, które w okresie letnim oblegane są przez coraz większe rzesze kajakarzy czy innych entuzjastów wodnej rekreacji. Coraz więcej ludzi woli wyskoczyć na krótki weekendowy spływ urokliwą rzeczką, oddaloną nawet kilkadziesiąt kilometrów od miasta, niż szukać atrakcji w samym mieście. Dzięki temu korzystają na tym nie tylko wypożyczalnie ale i inne inicjatywy, które budują swoją ofertę wokół atrakcji związanych z wodą (pikniki, pola namiotowe, imprezy plenerowe, sezonowe sklepy czy bary, szlaki rowerowe, szlaki wędkarskie, nawet płatne parkingi). Oczywiście skala tego nie jest jeszcze tak powszechna jak można by oczekiwać, ale pokazuje że świadomość korzystania z miejsc nad wodą rośnie i otwiera coraz to nowe możliwości.

Całe szczęście nie tylko prywatna inicjatywa drobnych właścicieli przybrzeżnych gruntów, ale coraz częściej także i ośrodków samorządowych i dużych przedsiębiorstw tę świadomość stymuluje. Dzięki czemu mieszkańcy i turyści mogą korzystać z takich inwestycji jak np. nowo otwarte bulwary nad Wisłą, plaże miejskie, przystanie czy rejsy wycieczkowe. Także przeprawy promowe czy choćby zwykłe nadbrzeżne ścieżki i szlaki turystyczne dla pieszych i rowerzystów. Również mniejsze i większe firmy widzą w związkach z wodą korzyści. Na razie w większości przypadków mają charakter wizerunkowy. Są tłem i podtekstem dla promocji ich działań. Ale lepsze to niż nic. Obserwujemy to na przykładach przechodzących obecnie swój renesans ośrodków wypoczynkowych, pensjonatów, hoteli czy restauracji dla których ładny widok, którego istotną składową jest okoliczna woda z bezpośrednim i bezpiecznym dostępem do niej. Ma to powodować, że klient znów zapragnie tam wrócić i przyprowadzi kolejnych gości. Widzimy to także przy większych inwestycjach, jak np. te inspirowane przez hotele (szczególnie jest to widoczne nad jeziorami mazurskimi) czy duże przedsiębiorstwa, które dzięki temu promują swój ekologiczny wizerunek (chociaż rzeczywista ekologia ich działań jest często dość wątpliwa – ale to temat na osobny wątek).

Sierpienica i skansen w Sierpcu są przykładem, że nawet bez wielkich nakładów wykorzystanie walorów środowiska wodnego obecnego w okolicy może pomóc osiągnąć więcej. Udowadniają, że rzeka czy jakikolwiek obiekt wodny razem z działalnością człowieka mogą funkcjonować razem, wzajemnie uzupełniając się. Pokazują, że nawet niewielki strumień czy starorzecze, ukryte do tej pory w gąszczu roślinności a teraz odsłonięte i w odpowiedni sposób wyeksponowane, mogą uatrakcyjnić dane miejsce i dać kolejne możliwości działania. Takich przykładów jest oczywiście więcej. Od tych najprostszych z kajakami czy kąpieliskiem, po te bardziej finezyjne. Nam spodobał się pomysł zaadaptowania brzydkiej, bagnistej rzeczki i zaprzęgnięcia jej w scenerię dawnej polskiej wsi. Jeśli do tego jeszcze kiedyś oczyści się część jej brzegów z niepotrzebnych chaszczy, dając tym samym więcej przestrzeni dla rozwinięcia ekspozycji, która mogłaby dotyczyć właśnie wody, to być może odwiedzający w ramach obcowania z historią czy etnografią będą mieli szansę osobiście spróbować prac, które już znikły z naszego krajobrazu. Np. w praniu na tarze, lub tłuczeniu kijankami w zaaranżowanych stanowiskach praczek. To oczywiście wymagałoby pewnej dodatkowej organizacji sił i środków, ale może warto mieć przynajmniej świadomość tego jak wiele scenariuszy do wykorzystania może dać ten kawałek wody.

Oczywiście z tej idei nic nie będzie, jeśli dana woda czy jej brzegi zostaną przez człowieka zaniedbane, czy wręcz zniszczone. Zadeptane i zaśmiecone brzegi, zanieczyszczenie wody, dzikie melioracje, regulacje brzegów, różnego rodzaju samowole budowlane lub zwykły wandalizm czy kłusownictwo to zmora, która zniweczy nawet najciekawszą inicjatywę. Dbajmy więc aby nasza woda (nasza dosłownie i w przenośni) pozostała jak najmniej naruszona przez naszą działalność. Nie poprawiajmy w tej wodzie niczego ponad to, co konieczne. Pamiętajmy, że nadgorliwość bywa niebezpieczna. Aby otrzymać maksimum efektu musi być zachowana równowaga pomiędzy tym co oferuje woda i jej otoczenie, a tym co od tego miejsca oczekujemy. Ludzie w swoich wędrówkach nad brzeg wód szukają albo możliwości obcowania z naturą, albo atrakcji jakie są w danym miejscu oferowane. Gdy jedna z tych rzeczy zacznie dominować nad drugą pewnym jest, że amatorów tej drugiej rzeczy stracimy. Nie wrócą tam już. Dlatego tak ważnym jest utrzymanie tej równowagi.

PAM

PS.: informacje o rzece znajdują się tutaj.